poniedziałek, 4 listopada 2013

Monday Afternoon



Poniedziałek. Dzień w którym wstanie z łóżka jest najtrudniejszą czynnością wykonaną w ciągu całego dnia, w moim przypadku nawet kubek kawy nie pomaga. Mimo wszystko każdy dzień daje nam nowe doświadczenia. Ja dziś nauczyłam się na przykład, że warto rano spojrzeć na plan lekcji aby uniknąć spakowania tego, czego wcale nie potrzebuję. Nauczyłam się również, że ludzie czasami mają przerost mniemania o sobie(no dobrze, może nie nauczyłam się, ale zostałam doprawdy uświadomiona w moich przekonaniach). Jak widać poniedziałki również dają nam coś ciekawego w swojej ofercie pełnej negatywów. 





Stanie rano przed szafą i niemoc, która we mnie drzemie każdego dnia jest rutyną. Niektórzy rano odprawiają pacierz, a ja stoję przed szeroko otwartą szafą i wszechstronnie znane "nie mam się w co ubrać" - powtarzam w myślach milion razy na minutę, z każdą minutą bardziej załamując ręce. Dzisiejszy poranek nie był wyjątkiem. Po długich namysłach, prawie spóźniona do szkoły wyciągnęłam spodnie w printy, zwykły czarny t-shirt. Gotowe (nie wiem co mi zajęło tak długie namysły), tak czy inaczej zwarta i gotowa ruszyłam do szkoły w moim mało wyszukanym outficie





Printy górowały na pokazach w poprzednich sezonach, jednak nadal możemy zobaczyć odważne połączenia panterki i czerwieni u Donny Karan, gdzie kiedyś kojarzone to było jedynie z kiczem, teraz jest to modny kicz, szczególnie, gdy w kampani reklamowej możemy zobaczyć chyba najbardziej rozpoznawaną modelkę -Care Delevinge. Kicz z wyższej półki? Może. Może po prostu granice między dobrym smakiem, a szokującym smakiem są już praktycznie zatarte. Pokazy światowej klasy projektantów stają się coraz bardziej szokujące, a tabu nie istnieje. Dolce&Gabbana udowodnili to najlepiej. Gdy oglądałam ich pokaz, czułam się jak w najpiękniej zdobionej świątyni, z tym, że bogactwo, motywy religijne i przepych nie widniały w jej wnętrzu, ale na modelkach przechadzających się jedna za drugą na wybiegu w Mediolanie. Givenchy natomiast na swoich nowo wypuszczonych t-shirtach umieszcza jelonka Bambi obok Matki Boskiej. Tabu? Zły smak? Świat mody nie zna takich terminów. Uważam, że jest to wielki krok, ale mimo wszystko (z całym szacunkiem dla Riccardo Tisci) nie zdobyłabym się na ubranie t-shirtu z Bambi i Matką Boską. Ale krwista czerwień połączona na przykład ze spódnicą w szkocką kratę? Jestem za!





Dodatki. Ja dzisiaj postawiłam na minimalizm pod tym względem, na lewej ręce mam bransoletkę, którą dostałam w prezencie od przyjaciółki i złoty pierścionek, który ma dla mnie wartość sentymentalną. 




(spodnie - H&M, buty - Sinsay, t-shirt - Zara, skórzana ramoneska - no name, kupiona w Londynie)

5 komentarzy:

  1. Powiem ( napisze) tak, no jesteś śliczna, i masz bardzo fajne pomysły na dopasowanie można powiedzieć "zwykłych" ja i "niezwykłych" ubrań, uwielbiam tu zaglądać ! Każdy post jest równo ciekawy :) ! Trzymaj poziom stara <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tu zaglądać! <3<3<3 Mam nadzieję, że jak najczęściej będą posty (zdaję sobie sprawę, że 2 klasa LO nie rozpieszcza, bo sama uczęszczam), ale może chociaż raz na tydzień? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się dodawać posty jak najczęściej :) cieszę się, że podoba Ci się mój blog, bardzo mi miło :) pozdrawiam

      Usuń
  3. Great look ! I love those leggings and the biker boots ! ♥

    OdpowiedzUsuń